hej,
na dzisiejszym treningu w Dojo Tarchomin postanowiłem poćwiczyć kopnięcia (a właściwie troszkę się przygotować do nauki kopnięć). Dla tych co mnie nie znają, informuję, że przez 6 lat trenowałem wu-shu i troszkę się na kopnięciach znam - może nie jestem "mistrzem świata" ale podstawy znam :) nie z youtube'a tylko z ciężkich ćwiczeń na sali.
Było więc troche rozciągania, troche nauki podstawowych kopnięć: zbicie broni, otwarcie drogi (okrężne do wewnątrz i na zewnątrz), kopnięcie proste, trochę wymachów nogami, trochę skoków nożycami, ścieżka vel marsz żurawi :)
no a ostatnie 30 minut to już temaz z jo czyli czyste Aikido. Poczatek to kata Kobayashi, a później nauka choko tsuki (omotae i ura).
trening troche inny niz normalnie ale przyznam się, że kopnięć strasznie mi brakuje, kiedyś były to moje ulubione techniki - marzę aby kiedyś na stałe zagościły kopnięcia na moim treningu, a gdyby jeszcze dołożyć walkę w parterze i sinawali!!! byłaby to pełnia szczęścia :)
pzdr
s.Marcin
środa, 30 października 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz